„Moje wybory kosztowały mnie bardzo wiele” - Martyna Wojciechowska o życiowych wyborach

Martyna Wojciechowska jest podróżniczką, pisarką, prezenterką telewizyjną i dziennikarką. Przez wielu uważana za symbol kobiecej siły. Posiada wiele doświadczenia w życiu prywatnym, jak i publicznym. Martyna dla „Vivy!” o łamaniu barier, przekraczaniu granic i silnej kobiecie.

„Niemożliwe” nie występuje w słowniku

Dla Martyny nie ma takiej rzeczy, którą człowiek nie jest w stanie osiągnąć. Na drodze zawsze pojawiają się przeszkody, ale to ich pokonanie wzbogaca nas o doświadczenie i wiedzę. Martyna „niemożliwe” rzeczy pokonała już wiele lat temu, kiedy to zdobyła licencję wyścigową i jako pierwsza Polka i kobieta z Europy Środkowo – Wschodniej ukończyła Rajd Dakar.

Licencję wyścigową zdobyłam, kiedy miałam 17 lat. A podobno było to niemożliwe. Niemożliwe było też przejechanie Rajdu Dakar, wejście na Mount Everest po złamaniu kręgosłupa. Niemożliwe jest podobno, żeby być matką, podróżniczką, kobietą realizującą marzenia.

Barbie jako Martyna

Wojciechowska stałą się dla wielu pań na całym świecie przykładem silnej i niezależnej kobiety, która spełnia swoje cele. Stała się wzorem do naśladowania. Jako kobieta, która łamie stereotypy, otrzymała własną Barbie, która została stworzona na wzór Martyny.

Pomyślałam, że to przewrotne, że Barbie ma 44 lata, zmarszczki, nie ma Kena, samodzielnie wychowuje dorastającą córkę i jest całkiem normalną kobietą z krwi i kości. Dotarło do mnie, co znaczy ten wybór.

Samotna matka

Martyna była w związku z Jerzym Błaszczykiem, który dwa lata temu zmarł na nowotwór. Od tamtej pory Martyna żyje jedynie ze swoją 10-letnią córeczką, Marysią. Każdy doskonale wie, że bycie samotnym rodzicem nie należy do najłatwiejszych zadań. Jak Martyna radzi sobie w takiej sytuacji?

Staram się być mamą na milion procent i wierzę, że daję Marysi to, co najważniejsze – poczucie bezpieczeństwa. W domu nie odbieram służbowych telefonów. Bawimy się, wspinamy, jeździmy na nartach, a kiedy cierpi, rzucam wszystko, siedzimy razem na podłodze i płaczemy.

Wybory

Każdy człowiek w życiu podejmował decyzje, z których był mniej lub bardziej zadowolony. Każdy z nas musiał ponieść duże lub mniejsze konsekwencje swoich czynów. Wybory, których jesteśmy pewni, nie zawsze spotykają się z pozytywnym odbiorem otoczenia. Martyna jest przykładem na to, żeby wierzyć w swoją intuicję i iść za głosem własnego serca, a nasze wybory mogą stać się sukcesem.

Moje wybory kosztowały mnie bardzo wiele. Mój pomysł na życie traktowano z przymrużeniem oka. Dzisiaj stoi tu statuetka mojej trzeciej Telekamery. Jest potwierdzeniem, że moje wybory miały sens.
+
Udostępnij: