Boże, wejrzyj, że nie rozumiemy ...
Boże, wejrzyj, że nie rozumiemy samych siebie, że sami nie wiemy, czego chcemy, i oddalamy się nieskończenie od tego, czego pragniemy.
Kto jest rzeczywiście dobry, jest taki we wszystkich miejscach i w każdym towarzystwie. Dobry ma bowiem zawsze przy sobie Boga, a kto Jego ma prawdziwie, ten ma Go wszędzie, zarówno na ulicy i wśród ludzi, jak w kościele, pustelni czy celi klasztornej.
Niewierzący, obojętni, wierzący - wszyscy prześcigamy się w usilnych staraniach, kto lepiej zabezpieczy się przed Bogiem.
To, że Bóg ukochał człowieka, bynajmniej nie przeszkadza ludziom myśleć i radośnie działać.
Człowiek potrzebuje Boga tak, jak wody i tlenu.
Sprawiedliwość boska jest na podobieństwo Boga: nie ma jej.
Jakżebyś mógł zachować zdolność słyszenia, jeżeli nigdy nie chcesz słuchać: zapewne myślisz, że Bóg tak oczywiście powinien mieć czas dla ciebie, jak ty nie możesz go mieć dla Boga.
Mesjasz przyszedł naprawdę, lecz teraz powinniśmy Go znowu oczekiwać, bardziej niż kiedykolwiek - i to już nie mała grupka wybranych, lecz wszyscy ludzie. Pan nierychło przyjdzie, jeśli nie będziemy Go usilnie oczekiwać. Właśnie to nagromadzenie pragnień ma wywołać Paruzję.
Kościół nasz powinien się świecić w nas, a nie w naszych słowach.
Krzyż nie byłby krzyżem, gdyby przestał przytłaczać.
Bóg jest, jak to mówią, drugim jestestwem rzeczy, jest wieczną ideą, wiecznym pierwowzorem, który jest obecny we wszystkim, co istnieje