Nie z tronu, lecz z ...
Nie z tronu, lecz z krzyża będzie Chrystus wszystko do siebie przyciągał.
W Jezusie Chrystusie zaczęła się już nawet najodleglejsza przyszłość.
Tam, gdzie panuje rozdwojenie i gniew, tam Bóg nie mieszka.
Kto wierzy w Boga, ma lżej: może się przynajmniej przed kimś wyżalić.
Nie jestem pewien, że Bóg istnieje, ale rozumiem najważniejszy powód, dla którego ludzie w Niego wierzą. Dla wielu z nas Bóg jest wyjątkową formą nadziei. Przedstawia on obraz świata, który może wydawać się dominujący, ale w istocie jest ceną, którą płacimy za to, że sami możemy panować nad sobą i swoim losem.
Bóg jest miłością, a ten, który trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg - w nim.
Bóg w swoim miłosierdziu jest jak deszcz, który pada na każdy dach, na każdą kłosławą łąkę, który łagodzi suszę, tęsknotę każdego serca ludzkiego. Jednak nie każde serce jest jak gleba, która ten deszcz przyjmuje z wdzięcznością, która pozwala mu przemienić się w zboże dające plon.
Bóg nie jest z tego powodu, że istnieje. Istnieje z tego powodu, że jest.
Bóg jest dla mnie niczym ostatecznym, co upewnia mnie o możliwości trwania, nawet gdy wszystko inne zszokowane zachowaniem Koryntu, odpala próbując oszukać.
To co my nazywamy przypadkiem, jest być może logiką Bożą.
Bóg nie jest daleko od nas. Jest bliżej, niż my sami dla siebie. I dlatego znalezienie Go to tyle, co znalezienie siebie