Jeśli nie mogę radować się Bogiem, to na cóż mi ...
Jeśli nie mogę radować się Bogiem, to na cóż mi Bóg?
Znoście drzewo, ale Bogu pozwólcie gotować.
Nie możemy dostać się do Boga za pomocą telewizji, lecz możemy dostać się do Boga za pomocą głębi naszego wnętrza, a to jest najtrudniejsze, bo ludzie boją się samego siebie.
Bóg daje szczęście, ale człowiek musi je złapać.
Moralność, której uczy Kościół, nie jest specjalnym ciężarem dla chrześcijan, lecz obroną człowieka przed próbami jego unicestwienia.
Bóg nigdy nie mówi nam, co nas czeka właśnie za rogiem, dlatego musimy zawsze być gotowi na niespodzianki. Bóg jest pełen zaskoczeń, a my zawsze musimy być na straży.
Pan wie lepiej, co robi, niż my wiemy, co my chcemy.
Marzę o czymś bardzo prostym, o czymś zbliżonym do najprostszych gmin chrześcijańskich w pierwszych wiekach Kościoła... Jakieś kilka dusz zgromadzonych, żeby prowadzić życie nazaretańskie, żyć z praw rąk jak Święta Rodzina, praktykować cnoty nazaretańskie kontemplując Jezusa... mała rodzina, małe ognisko zakonne, maleńkie, najprostsze.
Nie ma niczego, co by istniało samo przez się. Wszystko idzie od Boga, wszystko jest Jego energią. Bez Niego nic by istnieć nie mogło.
Przyjaciele Pana Boga wszędzie się rozpoznają
(...)kiedy Bóg chce nas ukarać... spełnia nasze prośby.