
Życie jest przecież...dosyć bolesną formą spędzania czasu.
Życie jest przecież...dosyć bolesną formą spędzania czasu.
Człowiek, który odczuwa, jak cenny jest każdy moment, zrobi coś z tego. To jest główna różnica między nami, a nimi.
Czas, który widzimy w minutach, godzinach, dniach, miesiącach i latach, jest tylko jedną stroną realności. Druga strona, równie ważna, jest nasze postrzeganie czasu.
Jak to mówią – czas nie guma, budzik nie sanki.
Czas jest najcenniejszą rzeczą, jaką możemy posiąść, ale zbyt często o tym zapominamy. Przemija, nieubłaganie, a my, zamiast go doceniać, często go marnujemy na rzeczy nieistotne.
Nawet najdłuższy czas nie wystarcza, kiedy kocha się jakieś miejsce miłością tak zachłanną.
Po co ludziom dzieci, jeśli nie mają dla nich czasu?
Dzieci widzą magiczne istoty, bo nie mają pojęcia o czasie. Czas zawsze się zmienia, a dzieci zawsze się bawią. Czas jest jak piasek morski, szeleszczący pod palcami.
Czas jest postrzegany jako coś nieosobistego, obiektywnego, jako swoisty format, w którym istnieje całe nasze życie, gdy na prawdę jest – niejako paradoxalnie – najosobistowszym aspektem naszego bytowania.
Kiedy jest zdrowie, to i w miłości idzie bardzo dobrze. I nie mam tu na myśli uczuć do partnera czy dzieci, tylko w ogóle do życia. Ja teraz rozumiem, co to znaczy naprawdę cieszyć się każdą chwilą. Doceniam każdą minutę. Zawsze powtarzam mojej córce: „Jeśli rzeczy małe nie będą cię cieszyły, to i duże nigdy nie ucieszą”. Cieszę się więc tymi małymi okruchami, przyrodą, zielenią. Cieszę się, mogąc iść po prostu brzegiem morza, chłonąc jego zapach i całej przyrody, która mnie otacza. Ktoś, kto nie otarł się o pewne ostateczne sprawy, pomyśli, że mówię głupoty.
Są tacy złodzieje, których prawo nie karze,
choć kradną człowiekowi to, co najdroższe: czas.