
Wreszcie osunęłam się w sen poza snami, sen w martwej ...
Wreszcie osunęłam się w sen poza snami, sen w martwej przestrzeni, gdzie oprócz wyczerpania i pustki nie ma już niczego.
Zarzuty można odeprzeć, pretensje zbagatelizować, za obrazę przeprosić. Na obojętność jednak nie ma rady.
Lecz przecież nawet wówczas, kiedy człowiek nie jest sparaliżowany strachem albo nie wyje z bólu, życie stanowi nieprzerwane pasmo zmagań z głodem, chłodem, bezsennością,
ze zgagą lub rwącym zębem.
Nikt nie przechodzi przez życie bez bólu - tego jestem pewien. Ceną za radość jest smutek. Ceną za posiadanie jest utrata. Można narzekać, lamentować i odgrywać rolę ofiary - i wielu tak robi - ale tak po prostu już jest.
Przeszłość harmonizuje.
Zamknę oczy i się poddam. Cudownie jest się poddać.
Miłość może wznieść się ponad tragedię i wskazać nam drogę do domu.
- I to Cię gnębi? Że twoim zdaniem za mało się znamy?
- Nie - odrzekła. - Gnębi mnie to, że nie mam pewności, czy kiedykolwiek się dobrze poznamy.
Ten dzień będzie dla ciebie łatwiejszy,
jeśli po prostu zaakceptujesz to, co jest,
zamiast starać się wszystko dopasowywać
do swoich wcześniejszych wyobrażeń.
Im więcej odpoczywasz, tym dłużej żyjesz.
Stworzymy dom gdzieś w sobie i będziemy go wszędzie ze sobą nosić.