Jaśnie państwa nie ma w domu, wzięli gorzkie żale, poszli ...
Jaśnie państwa nie ma w domu, wzięli gorzkie żale, poszli na roraty.
Nigdy nie mówimy ludziom, że ich kochamy, bo głupio nam się wydaje, że będą z nami zawsze.
Ja i powodzenie znamy się tylko z widzenia.
Błogosławione niech będą moje
porażki! Zawdzięczam im wszystko, co wiem.
Co dzisiaj zrobiłaś? Dla siebie, dla świata?
- Chciałam wiele.
- Ale co zrobiłaś?
- Chyba nic.
Może dałaś coś drugiemu człowiekowi? Szansę, nadzieję, uśmiech? Cokolwiek?
- Pragnęłam przytulić się do pewnego mężczyzny. Popatrzeć w oczy. Siedząc na tarasie, rozmawialibyśmy do białego rana.
- Nie przyszedł? Czy może Tobie brakło odwagi? Czasu?
Co poszło nie tak?
- Nie przyszedł.
- Drań!
- Ależ skądże. Nie wiedział że czekam. Że żyję dla niego.
Przemijanie, śmiertelność, upływ - te rzeczy, które wydają się tak bezlitosne. Ale pamiętaj, że są ostatecznością. Bez nich wszystko byłoby niekończącym się stojakiem.
Nie ma potężniejszej siły niż obietnica.
Dokądkolwiek byśmy nie szli - zawsze idziemy tylko ku śmierci.
To tak nie działa. Uczuć
nie można wyłączyć jak światła.
Życie to zawieranie kompromisów. Podejrzany jest każdy, kto nie umiera z głodu.
Człowiek człowiekowi panią z dziekanatu.