
Żeby śmierć można było na raty odespać!
Żeby śmierć można było na raty odespać!
Żyć, to najrzadziej spotykana rzecz na świecie. Większość ludzi istnieje, to wszystko.
Są czyny, za które nie ma przebaczenia.
Gdy wiemy, że wszystko jest przemijające, jak można brać coś na serio? Nic nie jest trwałe, niezmiernie absurdalne jest poświęcanie czegokolwiek cokolwiek.
Tak, bracie, płomień
spędza się płomieniem. Ból
dawny nowym leczy się cierpieniem.
Gdy się za czymś bardzo tęskni i wreszcie ma się to w zasięgu ręki, można wpaść w euforię, ale to mija, gdy znów się zderzymy z twardą rzeczywistością.
Nie ma takiego cierpienia,
którego miłość nie byłaby w stanie uleczyć.
Na tym etapie życia nie szukam happy endu. Szukam szczęśliwego początku.
Często kocha się "z przerwami". To znaczy czasem jest tak, że aż brzuch boli i oczy pieką, a czasem jest tak, "że można wytrzymać" i w ogóle myśli się mocno o czym innym.
Ale nocą, nocą panuje cisza.
A cisza jest gorsza niż hałas, który
przynajmniej maskuje brzęczenie myśli.
Przebaczenie nie zna granic.