
Wszyscy kiedyś umrzemy. Tylko jedni wcześniej, drudzy później. Chodzi o ...
Wszyscy kiedyś umrzemy.
Tylko jedni wcześniej, drudzy później.
Chodzi o to, żeby to odwlec. Jak najdalej.
To jest paskudne, że człowiek jest dla drugiego człowieka tajemnicą, że nawet najbliższa osoba, nawet najmocniej związane stworzenia muszą zgadywać się wzajemnie, muszą próbować, błądzić, udawać, ściśle mówiąc nie mogą znać się do końca...
W dzieciństwie nauczyłem się całować chleb i książki.
Myślisz sobie: Nigdy. Myślisz:
Nie ja. Lecz jesteśmy zdolni do tego, czego się najmniej spodziewamy.
Oboje jesteśmy mało towarzyscy i
niezbyt gadatliwi, chyba że spodziewamy się
powiedzieć coś, co zadziwi całe towarzystwo i
zyska rangę wiekopomnej sentencji.
Dziwny ból łapie mnie za gardło, chociaż dobrze wiem, że taka jest kolej rzeczy: wszystko się kończy, ludzie idą dalej, bez oglądania się za siebie. Tak właśnie powinno być.
Rzeczywistość pełna jest znaków, tylko trzeba je umieć odczytywać.
Jak możesz mówić o przebaczeniu, skoro jeszcze chwilę wcześniej dzieliła nas niechęć?
Są takie miejsca, do których nie należy zapuszczać się myślami,
ale one i tak tam podążają.
Można patrzeć i nie widzieć, czasami warto zapytać, co widzieli inni.
Papier ma lepszą pamięć niż ludzie.