
Życie nauczyło mnie nie tracić nadziei, ale też się do ...
Życie nauczyło mnie nie tracić nadziei, ale też się do niej zbytnio nie przywiązywać.
Czasami po prostu nie było dobrych wyborów.
Jedyne, na co możemy liczyć, to zmiana.
Myślę, że od pierwszej sekundy
przyciągnęło mnie do niego coś innego.
To coś kryło się w jego uśmiechu, znałam
to, znałam cholernie dobrze. To samotność.
Jednak największy kłopot mam ze słowem "jestem".
Zastanawiam się, ilu osobom nie udaje się być z tymi, których pragną i kończą z innymi tylko z rozsądku.
Jakież to pospolite sprężyny wywołują ruch w świecie: trochę węgla ożywia okręt, trochę serca - człowieka.
Można się cieszyć, że komuś się udało, ale to nie znaczy, że od razu zapomni się o własnym nieszczęściu.
Kiedy przyznajesz się do czegoś przed kimś, wie o tym jedna osoba. Kiedy musisz się przyznać przed samym sobą, masz wrażenie, że wiedzą o tym wszyscy.
Zimny oddech nocy łaskocze mnie w szyję i odnajduję ucho szepcząc sekrety, które zna tylko wiatr.
Jestem pewna, że to nie ja piszę swoje życie. Chciałabym umieć je czytać tak, jak jest napisane.