
Wolność przytłacza urodzonych niewolników.
Wolność przytłacza urodzonych niewolników.
Teraz żyłem już w świecie, w którym umarli tańczą.
Problemy są jak karaluchy.
Póki kryje je ciemność, wcale się nie boją, ale wystarczy poświecić, a natychmiast się spłoszą i pierzchną.
Nie ma nic bardziej bolesnego
i destrukcyjnego niż podejrzliwość.
Czy ktokolwiek docenia życie, kiedy ono trwa?
Też nie jestem geniuszem, ale są granice niedorozwoju technicznego.
Ja potrzebuję kogoś, kto się dla mnie
poświęci. Kogoś, kto naprawdę będzie
miał siłę i ochotę, żeby wziąć mnie za
pysk, nakarmić mnie, cicho, bez pasji,
bezgłośnie; bezproblemowo, bez
szumów i bez sprzężeń dla mnie żyć.
Czy normalne jest to, że ktoś chce być przez całe życie taki normalny?
W ostatecznym rozrachunku człowiek znany jest wyłącznie z tego, jaki wpływ wywiera na innych.
Czas ucieka, wieczność czeka.
Ludzie sami są jak tunele: jak kręte, ciemne przestrzenie i głębokie jaskinie. Nie da się poznać wszystkich zakamarków ich duszy.
Nie można ich sobie nawet wyobrazić.