[...] była idealnie piękna, na duszy nosiła głębokie rany, a ...
[...] była idealnie piękna, na duszy nosiła głębokie rany, a głęboko w sercu czuła przerażenie.
    
        
 Życie polega na tym, 
by spędzać razem czas, by mieć ten czas na wspólne spacery, trzymanie się za rękę, cichą rozmowę i przyglądanie się zachodowi słońca.
    
    
        
 A jednak się łudziła. Nie da się tak po prostu zostawić za sobą przeszłości, zatrzasnąć za nią drzwi, choćby nie wiadomo, jak się chciało. Kiedyś powróci i otworzy je z całej siły.
    
    
        
 Każdy, kto zachowuje się tak apodyktycznie w drobnych sprawach, musi być słaby.
    
    
        
 Nigdy nie przyszło mi do głowy, że nieobecność może zajmować tyle miejsca, znacznie więcej niż obecność.
    
    
        
 Nasze życie można też ująć jako niepotrzebny epizod zakłócający błogi spokój nicości.
    
    
        
 Wszystkie triumfy i katastrofy tego świata ludzie powodują nie dlatego, że 
są z gruntu źli albo z gruntu dobrzy, lecz dlatego, że są z gruntu ludźmi.
    
    
        
 Jedną rzeczą, jakiej uczy rozpacz, jest konieczność działania.
    
    
        
 I małym kreaturom udają się wielkie kreacje.
    
    
        
 Wieczność to kompozycja chwil obecnych.
    
    
        
 Światło nie może być sprzymierzeńcem ciemności.