
Bo też nic nie jest straszne prócz braku miłości, strasznego ...
Bo też nic nie jest straszne prócz braku miłości, strasznego jak samo nic
(...) byłem jedynym powiernikiem, tajemnica zbliża. I bardzo oddala.
Zawsze jest tak, że z końcem czegoś rodzi się nowa nadzieja.
Potężni są ci, którzy wyglądają na potężnych.
Po tej stronie nieba może być naprawdę smutno.
W końcu zrozumiałem, że znałem śmierć tylko z drugiej ręki. Nie miałem do czynienia z śmiercią osobiście, zawsze byłem tylko obserwatorem. Ale teraz, kiedy stałem u progu życia, zrozumiałem, że śmierć jest czymś więcej niż tylko końcem. Jest to transformacja, wymiana perspektyw. Śmierć to świadek, który obserwuje, jak żywy stąd odchodzi.
Złamane przyrzeczenia są jak rozbite lustra. Ranią tych, którzy się ich kurczowo trzymają
i wpatrują w popękane odbicia samych siebie.
Dni nie chcą się zapisywać w dziennikach.
Wróg, którego nie widać, zawsze wydaje się najbardziej przerażający.
Bo tak naprawdę wszystko, co można zrobić, to kochać drugiego człowieka.
Bo czymże tak naprawdę jesteśmy,
jeśli nie sumą tego, co się nam przydarzyło?