Dowiedziałam się, że jestem "ciasteczkiem zaprawionym trucizną".
Dowiedziałam się, że jestem "ciasteczkiem zaprawionym trucizną".
Ta absolutna redukcja potrzeb i oczekiwań dawała jej swoiste poczucie wolności.
Oto logika pięciolatki: skoro ja czegoś
nie widzę, to coś nie może widzieć mnie. Niewątpliwie dzięki podobnym założeniom wielu nieszczęśników skończyło z odciętymi głowami.
Życie jest życiem. Nawet najbiedniejsze!
Pieniądze mają to do siebie, że zawsze je można zarobić. Natomiast na czyste sumienie nie ma innego sposobu niż po prostu je mieć.
Odrzuciłem szczęście, które samo wpadło mi w ręce.
Ale czy może być szczęściem to, czego nie pragniemy?
Dopóki iskierka życia tli się
w nas, powinniśmy walczyć.
Na przyszłości nikt jeszcze nie stracił, a przeszłość niejednego już do wiatru wystawiła.
Gdzieś w środku, na dnie duszy, wyrosła we mnie myśl, że skoro już spostrzegłem, że nie jestem tym, za co siebie uważałem, to teraz powinienem poszukać prawdziwego „ja”. Przyznam, że w głębi siebie poczułem jakieś wytchnienie. To zrozumienie przyniosło mi ulgę.
W ciele pełnym słodkości zła myśl nie zagości!
Niesamowite, jak świadomość, że nie ma się już nic do stracenia, podbudowuje pewność siebie.