
(...) żeby życie stało się przyjęciem na moją cześć.
(...) żeby życie stało się przyjęciem na moją cześć.
Tak to już bywa, że kiedy
człowiek ucieka przed swoim
strachem, może się przekonać, że
zdąża jedynie skrótem na jego spotkanie.
Ale serce ma własny rozum i robi, co chce, zwłaszcza kiedy umiera.
Wyjdź kłopotom naprzeciw, a spotkasz ich o połowę mniej.
I zniknął. O tym, że w ogóle tutaj był świadczyły zaparowane od naszych oddechów szyby.
Kiedy uciekam, ważna jestem ja, uciekająca. Zapominam dokąd, bo już dawno uciekłam ze swojej głowy.
W końcu zrozumiałem, że znałem śmierć tylko z drugiej ręki. Nie miałem do czynienia z śmiercią osobiście, zawsze byłem tylko obserwatorem. Ale teraz, kiedy stałem u progu życia, zrozumiałem, że śmierć jest czymś więcej niż tylko końcem. Jest to transformacja, wymiana perspektyw. Śmierć to świadek, który obserwuje, jak żywy stąd odchodzi.
Jeśli twoje życie naprawdę stanęło na głowie, to znaczy, że ona musi gdzieś tu być. Prawdziwa miłość zwykle jest okropnie niewygodna.
Wszystko ci, bracie, pójdzie jak należy, żyć się nauczysz, gdy w siebie uwierzysz.
Istnieją takie miejsca, które można, a nawet trzeba oglądać w ciemnościach.
Ona mnie stworzyła i ona mnie zgubiła.