(...) żeby życie stało się przyjęciem na moją cześć.
(...) żeby życie stało się przyjęciem na moją cześć.
Ciekawa rzecz, ale zauważył pan,
że im bardziej ludziom na czymś
zależy, tym mniej o to dbają?
Zupełnie jakby myśleli, że
jest im to dane raz na zawsze
i nie zdawali sobie sprawy,
że czas niesie zmiany.
Była w tym okrutna ironia, że aby ocalić ludzi, trzeba zniszczyć kościół.
Czas płynie bardzo powoli, kiedy w strachu przed piekłem trzeba jeszcze zasłużyć na niebo.
Narzucanie swojej woli jest
właśnie tym, czego miłość nie robi.
A przecież oboje wyobrażali to sobie inaczej, wyobrażali sobie, że będą inni niż te wszystkie pary, które widywali na weselach i pogrzebach. Zmęczone sobą. Wkurwione. Mające siebie dość. Nie, on miał być jej, a ona miała być jego. Mieli się wygłupiać, mieli kpić z życia. Przecież czuli się ze sobą tak dobrze. Przecież się lubili.
Są rzeczy, które na zawsze pozostaną poza ludzką zdolnością pojmowania.
Najniebezpieczniejsi są właśnie ludzie, którzy ślepo trzymają się dogmatów.
Miłość to straszne cierpienie! Kto twierdzi inaczej, zapewne nigdy jeszcze nie odczuł tego szczególnego bicia serca.
Nie ma możliwości porażki, jeżeli sukces zależy wyłącznie od większego wysiłku.
Nie ma ciemności mroczniejszej od wielkiego światła, które zostało zepsute.