
Był pewien, że z pomocą książek zniesie wszystko, co kiedykolwiek ...
Był pewien, że z pomocą książek zniesie wszystko, co kiedykolwiek może mu się przydarzyć.
Do pewnych granic zła ideologia i amoralność mogą być dobrą literaturą.
Nawet koszmary nocne stały się przewidywalną częścią mojego życia. Zaakceptowałam je. I szłam dalej. Żyłam.
Och, ile nerwów sobie psujemy, kiedy pobierają się nasi najbliżsi przyjaciele!
Nadzieja błyszczy w sercu durnia.
Czasem dzwonili do siebie, wysyłali SMS-y. Obydwaj grali równocześnie w kilka gier. Gra pierwsza nosiła tytuł "Coś mi nagle wypadło". Gra druga nazywała się "Nic się nie stało". Gra trzecia to "Strasznie mam dużo pracy", a czwarta - "Może jutro się spotkamy". Sporadycznie do głosu dochodziła także gra piąta: "Bardzo za tobą tęsknię.
Wobec tego cieszę się, że jestem pierwszy.
A przecież oboje wyobrażali to sobie inaczej, wyobrażali sobie, że będą inni niż te wszystkie pary, które widywali na weselach i pogrzebach. Zmęczone sobą. Wkurwione. Mające siebie dość. Nie, on miał być jej, a ona miała być jego. Mieli się wygłupiać, mieli kpić z życia. Przecież czuli się ze sobą tak dobrze. Przecież się lubili.
Osobiście nie spotkałem jeszcze człowieka, który nie byłby Bogiem.
Nawet z armią u boku wciąż jestem sama.
Problem polega nie na tym, czy kochamy, ale co kochamy.