
Miłość rozpaczliwa jest zawsze tą najtrudniejszą.
Miłość rozpaczliwa jest zawsze tą najtrudniejszą.
Często kocha się "z przerwami". To znaczy czasem jest tak, że aż brzuch boli i oczy pieką, a czasem jest tak, "że można wytrzymać" i w ogóle myśli się mocno o czym innym.
To za przyczyną miłości. To ona nazywa nienazwane i daje głos niemym.
Miłość? Jak można ją było znieść? Cierpieć z miłości? Gorzej. Cierpieć, bo nie ma miłości? Jeszcze gorzej. Cierpieć, bo jest, cierpieć, bo nie ma, cierpieć, że na co dzień nic o niej nie wiadomo.
Miłość to straszne cierpienie! Kto twierdzi inaczej, zapewne nigdy jeszcze nie odczuł tego szczególnego bicia serca.
Myślę, że jak się jest bardzo samotnym, to nawet gromadka mrówek na podłodze wydaje się niezwykle interesująca.
To nic, że w środku wszystko poszarpane i skręca się, i wyje, ale na zewnątrz żadnych łez, żadnych emocji, zabawa, zabawa...
Zastanówcie się, o co prosicie, bo
przy odrobinie pecha możecie to otrzymać.
Żeby przeżywać życie, trzeba widzieć
w nim sens. Żeby chcieć rano wstać z
łóżka, trzeba widzieć w tym jakiś cel.
Czekam na kogoś, kto sprawi, że poczuję się jakbym była byłą 3 metry nad niebem.
Samotność okazała się dżumą naszych czasów.