
Opłakuję coś, czego nigdy nie miałam. Co za absurd. Rozpacz ...
Opłakuję coś, czego nigdy nie miałam. Co za absurd. Rozpacz z powodu przeklętych nadziei, przeklętych marzeń i oczekiwań.
Każdy ma jakąś swoją prywatną szajbę. Jak się z nią włazi w paradę zbyt wielu ludziom, mówią na niego wariat.
Wszyscy podejmują ryzyko. Wiemy o tym i akceptujemy je.
Dziś u władzy nadal pucybuty gotowe lizać zagraniczne trzewiki. Kiedyś lizali wyłącznie moskiewskie, dzisiaj liżą także niemieckie, francuskie, europejskie. U władzy wciąż ta sama swołocz, którą obalaliśmy.
Nie cel się liczy, ale sposób
w jaki się do niego dociera.
Słowa wypowiedziane głośno często są kłamliwe.
Nie ma wolności bez marzeń i nie ma marzeń bez wolności.
A zwątpienie jest wyzwaniem rzucanym przez Boga, bo czujesz wtedy Jego brak i cierpisz.
Nie chodzi o to, jak wielki jest dom, tylko ile jest w nim SZCZĘŚCIA!
Długa jest droga i ciężka, która z piekła wiedzie ku światłu.
Gdybym miał niebios wyszywaną szatę
Z nici złotego i srebrnego światła,
Ciemną i bladą, i błękitną szatę
Ze światła, mroku, półmroku, półświatła,
Rozpostarłbym ci tę szatę pod stopy,
Lecz biedny jestem: me skarby – w marzeniach,
Więc ci rzuciłem marzenia pod stopy,
Stąpaj ostrożnie, stąpasz po marzeniach.