
Język grzebie, ale nie wskrzesza.
Język grzebie, ale nie wskrzesza.
Nie ma nic lepszego od samego istnienia.
Staram się, jak mogę, rozmyślam o wszystkich najbliższych po kolei, uwalniam ich z pamięci niczym ptaki z klatek i zamykam za nimi drzwi, żeby przypadkiem nie powrócili.
Wojna ta powinna była nauczyć nas przynajmniej jednego. Litości dla wszystkich tych bezrozumnych stworzeń, które znosić muszą nasze nad sobą panowanie.
Nie chcę zabijać czasu. Chcę chwytać go mocno i odciskać swój ślad na świecie.
Trzeba wszystko uporządkować. Musisz się zdecydować,
czego chcesz się trzymać. Musisz wiedzieć, co trwa, a
co przeminęło. I czasami ustalić, czego nigdy nie było.
I musisz sobie pewne rzeczy odpuścić.
Każda zakończona historia to jednocześnie początek czegoś nowego, bo każdy koniec jest przecież początkiem.
Jest we mnie obóz koncentracyjny, z którego wychodzi się tylko wyobraźnią.
Gmach wznoszony na kłamstwie nie oprze się wichurze.
Kiedy dorośniesz i zostaniesz pisarką, będzie ci się zdawało, że wymyślasz książki, ale one wszystkie gdzieś tam będą prawdziwe.
Oto lekcja, jaką daje krew. Przerażała, po czym przynosiła ukojenie. Człowiek widział w niej znak zniszczenia i znak powstania, znak swego kresu i swego początku. A wreszcie odkrył w niej, we wspaniałym porywie serca i wzlocie umysłu, to, czym w rzeczywistości jest: życie.