
Ktoś przejął stery i skierował moje życie na skraj przepaści.
Ktoś przejął stery i skierował moje życie na skraj przepaści.
Kiedy się żyje jak zwierzę, z nosem przy ziemi, trzeba mieć swój kącik kłamstwa, w którym można nasycić się tym wszystkim, czego nigdy nie posiądzie się naprawdę.
Milczenie potrafi kłamać tak samo, jak słowa.
W tysiącach miejsc jest całkiem tak samo jak w domu. Ale tylko w jednym z nich się mieszka.
Fatalne jest to, że człowiek coraz to osiada na jakieś mieliźnie. Domu, pracy, przyzwyczajeń...
Tak, by nam się serce śmiało
do ogromnych, wielkich rzeczy.
A tu pospolitość skrzeczy...
Niech się dzieje wola nieba,
Z nią się zawsze zgadzać trzeba!
- Człowieku - ozwał się duch - jeżeli masz w piersi serce,
a nie kamień, nie wypowiadaj tych słów bezmyślnych i obmierzłych,
póki się sam nie przekonasz, kim jest i gdzie żyje ten nadmiar ludności.
Czyżbyś miał prawo rozstrzygać, którzy ludzie powinni żyć, a którzy umrzeć?
Być może w oczach Boga mniej zasługujesz na to, aby żyć,
niźli miliony istot podobnych temu dziecięciu biednego człowieka.
Chryste! Że też słuchać muszę, jak marny robak, żerujący na liściu,
uskarża się na nadmiar żywności pośród swych współbraci,
co głodni pozostają w pyle ziemi!
Sama czuję się bezpieczna. W samotności ból jest mniej intensywny.
Niektóre zachody słońca są tak różowe, że trudno
o większe bezguście.
Na końcu i na początku jest samotność.