
Wszyscy potrzebujemy czekolady.
Wszyscy potrzebujemy czekolady.
Wrażliwy musi spłonąć jak delikatna ćma.
Pewnie, mogę zaakceptować to, że i tak zmierzamy donikąd
Ale ostatni raz pójdźmy tam
Połóż się obok mnie
Żeby dać, trzeba mać.
Mówię co widzę. To ułatwia życie.
Nadzieja tego świata wykrwawia się z lufy karabinu.
Jak cię złapią, to znaczy, że oszukiwałeś. Jak nie, to znaczy, że posłużyłeś się odpowiednią taktyką.
Każdy z nas toczy jakąś prywatną wojnę.
Żyjemy długo, bardzo długo i pracowicie, w przerwach pomiędzy intensywnymi momentami największego smutku – i także największej radości, żyjemy w ekstatycznych momentach,
lecz pomiędzy nimi trwają epickie przerwy.
W życiu najwięcej jest właśnie tych przerw, które, spragnione może następnej epifanii, lękające się następnej klęski, rozpościerają się między wielkimi i rzadkimi momentami jak łagodny płaskowyż, w wysokich górach. Póki znajdujemy się na płaskowyżu nie umiemy nigdy zgadnąć, co jeszcze się wydarzy, co przyniesie następne gwałtowne uderzenie życia. Nieraz myślimy, że nic się już nie wydarzy, że smutek nigdy się nie skończy. Ale na ogół mylimy się – zawsze przychodzi następny wstrząs,
czasem też następna radość. Zawsze przychodzi
kolejny rozdział, a w nim ukryte skarby –
żyjemy w chwili i w trwaniu.
Idź swoją drogą, a ludzie nich mówią, co chcą.
Życie nie jest tym, co żyjemy, to, co my sobie wyobrazić, że żyjemy.