
W życiu jak w powieści - wszystko zatacza koło.
W życiu jak w powieści - wszystko zatacza koło.
Ludzie nie chcieli dokonywać wyborów, czuć ciężaru odpowiedzialności, pragnęli zrzucić na kogoś to brzemię życia. Pytali dosłownie o wszystko. (...) Dawałam im to, czego pragnęli. Nadzieję. Na miłość, dziecko, zdrowie, szczęśliwą rodzinę, na pieniądze, szacunek w pracy, godną starość, wnuki, dom, ogród, basen, szczęście. Nie wierzyli w Boga. Nie wierzyli w siebie. Nie wierzyli ludziom, z którymi mieszkali pod jednym dachem. Wierzyli tarotowi.
I to uczucie przemieniło go na zawsze. Prawdziwa miłość potrafi to zrobić z człowiekiem, a jego miłość była prawdziwa.
Moja jest ta cisza i sobą ją wypełnię... obszerną jej przestrzeń do reszty zużyje... by w końcu w całości znalazła się we mnie.
Psy szybko wybaczają przewinienia, a w obcych ludziach widzą życzliwość.
To, co w jednym ogrodzie uchodzi za chwast,
w innym jest najważniejszą rośliną.
Dzieci myślą z mózgiem szeroko otwartym; dorastanie, jak zdążyłam zaobserwować, polega tylko na stopniowym zamykaniu go.
Niektórzy wyruszyli tutaj nie po to, żeby dokądś dotrzeć, ale żeby przed czymś uciec.
Ten, kto kocha, zawsze okazuję się naiwny.
Oto coś innego, w co wierzę: jeśli udajesz się do bardzo mrocznego miejsca (...) to powinieneś zabrać ze sobą mocną latarkę i oświetlać nią wszystko. Jeśli zaś nie chcesz widzieć, to, na litość boską, po co w ogóle zapuszczasz się w ciemność?
Poczułam że czas na krok do tyłu.