Trudno. Umrę trzeźwa.
Trudno. Umrę trzeźwa.
Zawieszona między przeszłością a utraconą przyszłością, zaczęła się nieomal dusić.
Najdalej zajdzie ten człowiek, który nie wie, gdzie idzie.
Jutro jest nie obietnicą, ale szansą.
Ja tam wolę być nieszczęśliwy, niż pozostawać w stanie tej fałszywej, kłamliwej szczęśliwości, w jakiej się tu żyje.
Wąskie horyzonty, brak wyobraźni, nietolerancja.
Oderwane od rzeczywistości tezy,
pusta terminologia, uzurpowane ideały,
sztywne systemy.
Właśnie takich rzeczy się naprawdę boję.
Boję się i nienawidzę z całego serca.
Prędzej czy później przekracza się granicę między przyjaźnią a miłością. A wtedy koniec. Nieszczęśliwie zakochanemu pozostaje tylko cierpienie i chłód ze strony partnera.
Widzicie, wspomnienia wywołują ból. Najdotkliwszy zaś sprawiają najlepsze z nich.
Oświecać trzeba nawet tych, którzy wolą siedzieć w ciemnościach.
Jak człowiek nie potrafi śmiać się z nieszczęścia, śmiać i trochę zabawić, to albo jest martwy, albo mu życie obrzydło.
Żyjemy dzięki nim i oni żyją w nas.