Muszę zmajstrować sobie uśmiech, uzbroić się weń, schronić się pod ...
Muszę zmajstrować sobie uśmiech, uzbroić się weń, schronić się pod jego opieką, mieć czym odgrodzić się od świata, zamaskować swe rany, wreszcie wyćwiczyć się w noszeniu maski.
Nie bój więcej
się, przezwycięż
wszystkie swe
lęki a poczujesz
się jak młody bóg!
Tak więc ciężarem jest dla mnie istnienie, życie ohydą, a śmierć wybawieniem!
Wszyscy podejmują ryzyko. Wiemy o tym i akceptujemy je.
To, czemu stawiasz opór, nie ustępuje.
Kiedy odpuszczasz, wtedy to, co usiłowałaś
od siebie odsunąć, nagle prze w twoją stronę.
Ciemność w jakiś sposób ułatwia szczerość.
Lepsza jest jawna nagana aniżeli miłość utajona.
Chcesz ukryć twarz - wyjdź nago.
Może Bóg istnieje, a może nie. Tak czy inaczej, jesteśmy zdani na siebie.
Dlaczego przeszłość musi koniecznie umrzeć, aby stała się możliwa do zniesienia?
Mdłe światło płynące zza okna padało na łóżko, gdzie leżały ograbione, odarte z majestatu śmierci zwłoki człowieka, przy którym nikt nie czuwał, którego nikt nie opłakiwał.