
Nie trzeba skakać do piekła, żeby wiedzieć, że jest tam ...
Nie trzeba skakać do piekła, żeby wiedzieć, że jest tam gorąco.
Tajemnica piękna kryje się w oku obserwatora.
Jeszcze pamiętam dobrze, co to znaczy być samemu, tak całkiem, i mimo że nie wyglądam na takiego faceta, co przejmuje się podobnymi sprawami, czasami jakoś tak robi się chujowo, tak szaro, buro i nijako, jakby ciągle w mojej głowie padał deszcz albo topniał śnieg i mieszał się ze żwirem dopiero co nasypanym przez posypywarki, jeden szlam bez żadnego koloru, bez niczego, w którym człowiek się rozpuszcza, w którym się tonie i nie ma za co się chwycić, i nie ma żadnej osoby, która mogłaby podać gałąź, żeby mnie wyciągnąć, i coraz bardziej wtedy czuję to wszystko, jak szlam wpada mi do ust, kiedy oddycham, całe je zakleja, jak czasami we śnie wchodzi przez przełyk do żołądka.
Zanim rozpryśnie się kolejny kawałek rzeczywistości, który trzeba będzie posklejać.
Miałam w zwyczaju zapadać się pod ziemię jak świstak po każdym nieudanym związku. Nie potrafiłam tak po prostu otrzepać się i pójść dalej. Spróbować znowu. Mogła mi pomóc jedynie pokrewna, silna dusza, która pochyliłaby się nade mną, złapała za ramię i wyciągnęła z bagna apatii.
Tak sobie leżałem w grobie, przewracałem się z boku na bok i nagle zaświtała mi idea.
W zasadzie samotny, od czasu do czasu utrzymywał jednak stosunki z innymi ludźmi.
Kobieta, która publicznie się rozbiera, przypomina mi reżysera filmu kryminalnego, który na wstępie zdradza rozwiązanie.
Ważne jest, aby się nie poddawać.
Mój mały człowieczek w transie tworzenia samego siebie.
Piękność leży w oku patrzącego.