
Mogę powiedzieć: z czasem człowiek przyzwyczaja się nawet do cudów.
Mogę powiedzieć: z czasem człowiek przyzwyczaja się nawet do cudów.
Zakłada się, że miejsca, w których żyjemy, w końcu upodabniają się do nas.
Wrażliwy musi spłonąć jak delikatna ćma.
Czasem siła, to nie ten wielki, buchający ogień, który wszyscy widzą, czasem to jest ta maleńka iskierka, która szepcze “Jeszcze trochę, dasz radę.”
Dusze przemierzają wieki, jak chmury przemierzają niebo i choć ani kształt chmury, ani barwa, ani wielkość nigdy takie same nie zostają, ciągle jest chmurą. I tak samo z duszą jest. Kto rzec może, skąd chmura przywiała? Albo kto tą duszą będzie jutro?
Człowiek zniesie na dłuższą metę każdy konflikt, z wyjątkiem konfliktu z samym sobą.
Polacy mają wszelkie przymioty oprócz zmysłu politycznego.
Ja w pańskim wieku zachowywałem się jak ten sklep całodobowy na rogu: z rana, w południe czy w nocy zawsze możesz do nas wskoczyć.
Niewolnicy wszędzie i zawsze niewolnikami będą – daj im skrzydła u ramion, a zamiatać pójdą ulice skrzydłami.
- To cię zabije - ostrzega. - Lepiej w ogóle nie myśl.
(...) a potem przyszła cisza, wielka cisza i zrozumiałem, że to w niej jest ukryte szczęście, za którym ludzie tak gonią