
A śmierć mijała mnie lekceważąco, rzucając jedynie: - Nie, na ...
A śmierć mijała mnie lekceważąco, rzucając jedynie:
- Nie, na Ciebie jeszcze nie dano mi pozwolenia
Jestem niemal pewna, że w tej chwili mnie nienawidzi. Nienawidzi mnie za to, że ja nienawidzę siebie.
Wiadomo, smutek uszlachetnia, sprawia, że nie oceniamy innych ludzi zbyt surowo.
Ten, kto się otrze o magię, zmienia się na zawsze.
Żadna walka nigdy jeszcze nie udowodniła, że ktoś ma rację lub że jej nie ma.
Kto prosi, żeby mu ogolić brodę, nie gniewa się na zadrapanie.
Nie ma ciemności mroczniejszej od wielkiego światła, które zostało zepsute.
A co po czyjej wielkości,
jak nie ma w głowie mądrości.
Kto nie wie, dokąd zmierza, nigdy nigdzie nie dojdzie.
Człowiek jest czymś zdumiewającym.
Czy ja wariuję? Czy tak to się zaczyna? Czy jestem jak ten ręcznik papierowy, który po zmoczeniu rozlatuje się, rozpada? Cienka błonka normalności.