Hulaj, duszo, pókiś młoda.
Hulaj, duszo, pókiś młoda.
Cóż, głowa i serce tworzą dwa równoległe obiegi informacji, a prawda spoczywa gdzieś pomiędzy nimi.
Między lubieniem i kochaniem
jest zasadnicza różnica.
Mozolnie sunę przez życie, z dnia na dzień akceptując to, co mnie spotyka po drodze.
Czasem trzeba obejrzeć się za siebie, by zrozumieć to, co niesie przyszłość.
Jestem strasznym nadwrażliwcem. Bycie nadwrażliwcem to chodzenie po cienkiej linie: jest euforia, czyli nagła radość z drobiazgów albo depresja, czyli załamanie i upadek. Niektóre rzeczy widzę trzy razy mocniej niż inni. Tak jak zauważam różne piękne sprawy, tak widzę syf, którego ludzie nie zauważają. Wrażliwość, która daje mi masę możliwości, musi ze mnie wyjść. Jak zaczynam ją w sobie kumulować, to jest źle.
Miłość, tak jak bilet miesięczny, traci swą ważność i najlepiej kupić nowy, chyba że się woli chodzić.
Życie nie jest ani lepsze ani gorsze od naszych marzeń, jest tylko zupełnie inne...
Jesteśmy tu wszyscy jakby spłowiali. Szare włosy, szare serca, szare sny.
Szczęście jest pragnieniem powtarzalności.
Kiedy ma się dziecko, wszystko się zmienia.
Nie można martwić się o całą ludzką rasę.
Trzeba być samolubnym, trzeba myśleć
o własnym dziecku i znaleźć miejsce,
w którym będzie bezpieczne.