Ta absolutna redukcja potrzeb i oczekiwań dawała jej swoiste poczucie ...
Ta absolutna redukcja potrzeb i oczekiwań dawała jej swoiste poczucie wolności.
Moja mama uwielbiała sezon pożarów. Kazała mi decydować, co bym zabrała uciekając. Mówiła, że ludzie dzielni nie zabraliby nic.
...nawet najnieszczęśliwsi ludzie mają małe nadzieje, swoje pociechy, które ściskają mocno, do utraty tchu.
Są rzeczy, które na zawsze pozostają w jakimś stopniu zniszczone, nawet jeśli się je naprawi.
Akcja! - słyszę. Unoszę łuk nad głową i ryczę z całą złością, na jaką mnie stać:
- Ludu Panem, walczymy śmiało i nasycimy głód sprawiedliwości!
Na planie zapadła grobowa cisza, która trwa i trwa.
W końcu przerywa ją trzask interkomu oraz donośny, zgryźliwy śmiech Haymitcha. Udaje mu się w końcu zapanować nad sobą na tyle, by wykrztusić:
- I tak oto, przyjaciele, umiera rewolucja.
Jesteśmy tu wszyscy jakby spłowiali. Szare włosy, szare serca, szare sny.
Raz w życiu pomyliły mi się kroki i od tego czasu chodzę krzywo.
Czymże jest szczęście, jeśli nie ułatwieniem życia innym?
Każdy ma jakąś swoją prywatną szajbę. Jak się z nią włazi w paradę zbyt wielu ludziom, mówią na niego wariat.
Dlatego, że nie znajdujemy, czego szukamy, nie powinniśmy rezygnować z szukania tego, co znaleźć możemy.
Nie nawadze nieśmiałych chłopaków :\