Nie wiedziałem, co to jest życie, dopóki nie zaczęło gasnąć ...
Nie wiedziałem, co to jest życie, dopóki nie zaczęło gasnąć na moich rękach, w czerwonych obwódkach wokół mych skrwawionych ust.
Uśmiechnął się nieśmiało, zanim pochylił się nad nią.
- Są inne rzeczy, które chciałbym robić, gdy jestem z tobą sam na sam.
Pora odejść od krawędzi.
- Więc je rób.
Chodź, połóż się obok, zresztą, po co się kochać, chcę cię rozebrać do naga, patrzeć na twoje piersi i biodra, jak skóra napina się na kostkach, jak bieleje ci i czerwienieje na zmianę splot słoneczny. Zresztą, chodź się kochać.
- Jeden [...] nie może zrobić za wiele. Ale cała grupa, kiedy zbierze się razem, może.
Przekleństwem jest mieć ręce, a nie mieć nimi kogo objąć.
Gdzie jest miłość, panuje nieporządek. Doskonały porządek uczyniłby ze świata cmentarz.
Z mojego doświadczenia wiem, że ludzie pozostawieni sami sobie osiągną jedną z dwóch rzeczy - nic więcej lub nic dobrego.
Nie wierz we wszystko, co słyszysz.
Fatalne jest to, że człowiek coraz to osiada na jakieś mieliźnie. Domu, pracy, przyzwyczajeń...
Cisza powstała z nieobecności oddechu jest najgłośniejszym dźwiękiem, jaki kiedykolwiek słyszałem.
W jakimś momencie trzeba dopuścić do siebie myśl, że ktoś już nie wróci i nie będzie "długo i szczęśliwie".