
- Nie pomagasz mi. Nie możesz przynajmniej wstać? - Myślę. ...
- Nie pomagasz mi. Nie możesz przynajmniej wstać?
- Myślę. Najlepiej myśli mi się w łóżku.
- W łóżku mężczyźni wcale nie myślą.
Serce człowieka ma to do siebie,
że z im większych wyżyn spada,
tym dotkliwiej pęka.
To, co nazywam mną, jest jak pudełko ukryte w drugim pudełku.
Gdyby nie detale, nie byłoby wielkich efektów.
Darząc uśmiechem uszczęśliwiasz serce. Uśmiech bogaci obdarzonego nie zubożając dającego.
Nie ufałam ciemności: nie wierzyłam, że jest pusta.
Krążyła plotka, że trochę mu odbiło, bo w młodości przeczytał za dużo książek.
Tylko we śnie jesteśmy wolni. Na jawie musimy się śpieszyć.
"Jak żyjesz, Kochana?
Jak żyjesz
wśród coraz zimniejszych ścian
ulatnia się z nich wilgotna
woń naszych ciał
Czy Ci nie chłodno?
Jak zasypiasz
nie na mojej
piersi
nieopleciona gałęziami
moich rąk, moich nóg
kto poprawi
opadającą rękę – nim zemdleje
Jak wracasz z niespokojnych snów
bez pocałunków, które jeszcze się śnią
a już budzą
każde włókienko Twego ciała
każdą żyłkę
Jak wędrujesz labiryntem głuchych ulic
nie trzymając się mojej ręki
Jak wchodzisz po zmęczonych schodach
Jak żyjesz kochana
beze mnie?
Dlaczego żyjesz?"
- Nie jesteś zwyczajna, Gwendolyn - wyszeptał, gładząc mnie po włosach. - Jesteś całkiem, zupełnie niezwykła.
Tego co przeznaczone, tego się przecie i tak nie uniknie.