
Dopóki jest ciasto, jest nadzieja. A ciasto jest zawsze.
Dopóki jest ciasto, jest nadzieja. A ciasto jest zawsze.
Co zatem powinienem zrobić z moimi ustami? Z moją nocą? Z moim dniem?
Najbardziej nawet głupi człowiek odczuwa potrzebę czegoś wzniosłego.
Młodym łatwo potępiać, bo nie mieli jeszcze czasu splamić się złem.
Miłość jest sprzecznością.
Moje dni upływają pomiędzy logiką, gwizdaniem, chodzeniem na spacery i stanami depresji.
(...) i tak wszystko zaraz się skończy i nic nie zostanie tu po nas, tylko piasek jasny
na plaży wiecznego życia,
po nienawiści - zgliszcza,
po krzyku - głucha cisza,
po człowieku - proch.
Po wschodzie, południu jest zachód i dzień gaśnie
w gęstej ciemności, więc mocno się przytulmy i nie pamiętajmy niczego złego, tylko to jedno: że łączy nas miłość bez kresu...
A jeśli zło tak naprawdę nie istnieje? Jeśli zostało wymyślone przez nas i w rzeczywistości musimy walczyć tylko z własnymi ograniczeniami? Jeśli to tylko ciągła bitwa między naszą wolą, pragnieniami i decyzjami?
Aby móc żyć, aby żałować i aby zrozumieć, potrzebne mi były sny.
“Prawdziwy facet ma takie coś, że jak stoisz naprzeciwko niego, to czujesz, że stoisz naprzeciwko faceta. On nic nie robi. Oddycha tylko i się patrzy."
Real wymaga realnej reakcji.