
[...] mętlik zupełny, paranoja, schizofrenia i co kto chce.
[...] mętlik zupełny, paranoja, schizofrenia i co kto chce.
Nie chcę już więcej kochać,
cierpieć, czekać ani wierzyć w
rzeczy, których nie potwierdza życie.
Chcę wchłonąć ją i chodzić z nią w sobie przez resztę moich dni.
Cielęca miłość. Minie. Ale póki nie minie, to boli jak cholera.
Proszę, odszukaj moje serce.
,,Dopóki wierzysz,że dasz radę nie ma powodów sądzić,że będzie inaczej `
Kocham (...) Nienawidzę tego słowa, ale tak jest.
Większość szuka w miłości wieczystej ojczyzny. Inni, ale bardzo nieliczni, wiecznego podróżowania. Ci ostatni są melancholikami, którzy muszą obawiać się zetknięcia z Matką-Ziemią. Szukają kogoś,
kto uchroni ich od smętku macierzy.
Bo ostatecznie, że ktoś widział kombinację modliszki z lokomotywą walczącą z wyciorem do lampy, jakimś dziwnym cudem uhipopotamionym, to jeszcze nic nie mówi o jego możliwościach moralnego udoskonalenia.
Gdy zaczynam bać się, że Cię stracę Ty przestajesz, a gdy ja przestaję,
Ty zaczynasz i co dalej mam?
Nie ma większej odwagi niż
pokonanie własnego strachu.