
Dobry Boże, czy płaczesz kiedy razem ze mną?
Dobry Boże, czy płaczesz kiedy razem ze mną?
Dla niego czas wlecze się niemiłosiernie, dla niej pędzi jak szalony. Na tym polega różnica między ludźmi. A przynajmniej jedna z różnic.
Chleb otrzymywany z łaski jest bardzo gorzki.
Mój dowcip jest jak twoje nogi [...]. Byłoby egoizmem ukrywać go przed innymi.
Zostaw dzisiejszy posiłek na jutro,
lecz ukończ jutrzejszą pracę dziś.
Wracam do domu z uczuciem tęsknoty. Takiej dziwnej tęsknoty, nie wiadomo ani za czym, ani za kim. Takiej tęsknoty chyba metafizycznej, na którą pomagają tylko ciepłe dłonie. Nie chcę sam spędzić reszty tego wieczoru.
Życie to taki dziwny prezent.
Na początku się je przecenia: sądzi się, że dostało się życie wieczne. Potem się go nie docenia, uważa się, że jest do chrzanu, za krótkie, chciałoby się niemal je odrzucić. W końcu kojarzy się, że to nie był prezent, ale jedynie pożyczka.
I próbuje się na nie zasłużyć.
Trzeba samemu mieć obsesję, żeby rozpoznać ją u drugiego człowieka.
Nie ma nic bardziej tragicznego niż żebranie o gest, o uśmiech od ukochanej Istoty. Przy tej tragiczności blednie wielka inna tragiczność, tragiczność cielesnego kalectwa, tragiczność duchowego kalectwa... wielka tragiczność blednie przy tragiczności żebrania o miłość.
Pijany mówi, co trzeźwy myśli.
Pragnienie uczciwej walki nie jest niczym złym, pod warunkiem, że przeciwnik ma podobne zamiary.