
Dlaczego Bóg na najlepszych zsyła chorobę albo smutek, albo inne ...
Dlaczego Bóg na najlepszych zsyła chorobę albo smutek, albo inne dolegliwości?
Bo przecież i na wojnie niebezpieczne rozkazy otrzymują najdzielniejsi.
Tak naprawdę wszystko można. Pozbierać, przytulić, rozpocząć od nowa. Zasada jest prosta: wystarczy chcieć.
Właśnie tak musiał czuć się Kopciuszek.
Gdyby tylko, zamiast tańczyć z wdziękiem w balowej sali, był przyciśnięty do
ściany na imprezie w studenckim domu, otoczony ze wszystkich stron
przez pijanych ludzi. I, jeśli zamiast olśniewającej, szyfonowej sukni, miałby na sobie togę, którą ukradkiem naciągałby, pilnując, by istotne części ciała pozostawały zakryte. I, gdyby zamiast matki chrzestnej spełniającej każde jego życzenie, miałby nieznośną, starszą siostrę, która wmuszałaby w niego galaretkowe shoty, pakując mu je wprost do gardła. Jestem Kopciuszkiem.
Jeśli nie jesteś gotowy na popełnianie błędów, to nigdy nie stworzysz czegoś oryginalnego.
Nigdy nie wychodź za mężczyznę,
póki nie zobaczysz, jak się zachowa, kiedy złapie na szosie gumę.
Mówią, że najpiękniejszy uśmiech ma ten, który wiele wycierpiał.
To jasne! Muzyka nie może
się tak po prostu skończyć!
Pijemy kieliszkami do wina, ale mnie, cwaniaki, dali kieliszek z odłamaną nóżką.
Weź tu z takiego upij połowę i odstaw...
Kiedy rozum zdolny jest pojąć, co się wydarzyło, rany w sercu są już zbyt głębokie.
Miłości nie wolno kalać przyjaźnią. Koniec to koniec.
Koniec snów na jawie.