„Dodatkowy szew dla męża”. Słowa lekarza po porodzie do dziś wywołują u mnie traumę

Swój pierwszy i jedyny poród wspominam jako największy koszmar życia. Chociaż urodziłam piękną i zdrową córeczkę, nie chcę nawet myśleć o następnym dziecku.

    Mam 36 lat i dziś jestem szczęśliwą i spełnioną mamą, ale poród i tygodni rekonwalescencji po nim nigdy nie zapomnę.

    Razem z mężem przez niemal osiem lat staraliśmy się o dziecko. Mam za sobą dwa poronienia okupione litrami wylanych łez. Ponad dwa lata temu ponownie zaszłam w ciążę i lekarze niemal od początku mówili, że ciąża jest zagrożona, że muszę zrezygnować z pracy, dużo odpoczywać i leżeć.

    Miesiące oczekiwania na dziecko były radosne, ale tym samym kosztowały mnie wiele nerwów i stresu. Bałam się, że coś znów się wydarzy, a nie wiem, czy zniosłabym kolejną utratę dziecka noszonego pod sercem.

    Zobacz także: Osoby spod tych znaków zodiaku to prawdziwi egoiści. Unikaj ich jak ognia

    Poród zaczął się dwa tygodnie przed spodziewanym terminem. Mąż nie mógł być przy mnie przez wprowadzone przez szpital restrykcje związane z pandemią. Przez 18 godzin rodziłam swoją córkę, chociaż błagałam lekarza o cesarskie cięcie. Ból był nie do zniesienia. Na moje prośby, chociażby o znieczulenie słyszałam „Nie panikuj, nie ty pierwsza i nie ostatnia rodzisz” czy „Poród musi boleć”.

    Gdy naprawdę nie mogłam urodzić, zostało mi nacięte krocze. Byłam tak zmęczona i obwołała, że ledwo to pamiętam. Cieszyłam się, że córka w końcu jest ze mną. Po porodzie lekarz pojawił się, aby mnie zszyć i wówczas powiedział coś, co do dzisiaj dźwięczy mi w uszach.

    Zrobimy dodatkowy szew dla męża. Będzie zadowolony – powiedział lekarz

    Zatkało mnie. Dziś wiem, że powinnam zareagować. Odezwać się.

    Długo dochodziłam do siebie, a połóg wspominam jako największą traumę. Od porodu minął już ponad rok, a dla mnie współżycie z mężem zamiast być przyjemnością jest prawie koszmarem. Czuję rozdzierający ból i boję się, że przez to niszczę także swoje życie małżeńskie.

     

    Udostępnij: