Tak naprawdę, to nie ty mnie obchodzisz, ale wzruszenie którego ...
Tak naprawdę, to nie ty mnie obchodzisz, ale wzruszenie którego doznaję, kochając cię.
Jestem strasznym nadwrażliwcem. Bycie nadwrażliwcem to chodzenie po cienkiej linie: jest euforia, czyli nagła radość z drobiazgów albo depresja, czyli załamanie i upadek. Niektóre rzeczy widzę trzy razy mocniej niż inni. Tak jak zauważam różne piękne sprawy, tak widzę syf, którego ludzie nie zauważają. Wrażliwość, która daje mi masę możliwości, musi ze mnie wyjść. Jak zaczynam ją w sobie kumulować, to jest źle.
Coś, co dla jednego człowieka jest bez znaczenia, dla kogoś innego może okazać się czymś bardzo ważnym.
Żyć, żeby moc sobie coś kupić - to były przestarzałe ideały naszych rodziców.
Najchętniej chciałoby się wszystko rzucić, położyć się w domu do łóżka i o niczym więcej nie słyszeć.
Gaśniesz, bo wszystko ukrywasz, swoje emocje, problemy, swoją historię. Nie wiesz, kim jesteś, więc budujesz, nie czerpiąc z siebie.
Metafizyczny stan, który jest brzemieniem i darem służących - niewidzialność.
Kto sam zdradza, ten łatwo uwierzy w zdradę innych.
Porażkę łatwiej przełknąć w milczeniu.
Czasami zdarza się, że radość musi znaleźć ujście w postaci łez.
Lepiej by zraniła cię prawda, niż pocieszyło kłamstwo