
To nie ona jest daleko od nas, lecz nam jest ...
To nie ona jest daleko od nas, lecz nam jest daleko do niej.
Każdy mężczyzna, kiedy jego życie jest w rozsypce potrzebuje u swojego boku kobiety. Tak jak w grze w szachy, królowa chroni króla.
Bo ja jestem jak żelki. Twarda na zewnątrz, miękka w środku a do tego zawsze niesamowicie słodka.
Kobieta ma tyle odwagi, ile jej miłości, tyle siły, ile jej serca. Jej kruchtość jest tylko zewnętrzna, wewnętrzna twardość i wytrzymałość może nieraz zaskoczyć mężczyznę.
Zachowanie zołzy pozwala
mężczyźnie zrozumieć bez słów,
że ona nie postawi krzyżyka na swoim
życiu po to, żeby go zadowolić.
Kobieta przy swoim partnerze powinna czuć, że jest wyjątkowa, piękna, musi być nieustannie zapewniana o jego uczuciu. Czasami wystarczy ją przytulić, by poczuła się kochana, by wiedziała, że ma obok siebie prawdziwego faceta.
Jeśli kobieta mówi, że jest zmęczona życiem, znaczy to, że kogoś zamęczyła na śmierć.
Do nieba żywcem będzie wzięty, kto pozna wszystkie kobiet wykręty.
Bo piękność to stan duszy. Piękne są nie te kobiety, które malują sobie usta czerwoną szminką, ale te, które chcą przytulać innych, gdy źle się czują, te które z nieśmiałością mówią o tym, czego się boją i że czegoś nie rozumieją. Te, które potrafią powiedzieć, że sobie nie radzą (...). Piękne są te które chcą mówić prawdę...
- Na co zwraca pan uwagę w kobietach?
- Oczy.
- Oczy... a czy zakochał sie pan kiedyś w oczach kobiety?
- Zbyt często chodzę ze wzrokiem wbitym w chodnik, więc mnie one omijają, ale... tak, były oczy kobiety, kobiety, która tylko przeszła obok mnie, nic więcej, kilka lat temu. To były dwie perły wśród miliona kamieni, tliły w sobie ognistą historię... oh, gdybym tylko ją poznał, zakochany byłem od pierwszego ich blasku w moją stronę. Mój Boże, co byłoby, gdybym wtedy nie podniósł wzroku? Może bym nie oszalał, ale czemu nie oszaleć, zwariować, przecież tu tyle obojętności, a mi się udało, zwariowałem, te oczy.
Miała nadzieję, że już go nie kocha, że to minęło. Tak bardzo się starała, żeby to minęło. Ostatnie pół roku to był właściwie odwyk. Odwyk od niego, od jego wariackiej miłości, od pocałunków, jego fantazji, jego wygłupów, jego napadów melancholii, jego niezwykłości. Nie udało się. Owszem, może i o nim zapomniała, ale wcale nie przestała go kochać.