
Nie każda kobieta jest godna tego, by nazywać ją kobietą.
Nie każda kobieta jest godna tego, by nazywać ją kobietą.
W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to, co Cię otacza i już nie potrafisz zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuje Cię już czy ktoś odejdzie albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko. Umarłaś, sama przyznaj.
Kobieta ma siłę, której mężczyzna szuka całym swoim życiem. Siłę miłości, siłę dawania, siłę wytrwałości. I tylko kobieta potrafi tę siłę we właściwy sposób użyć.
Jeżeli mówisz o kobietach, myśl wówczas o swojej matce.
Nie rozumiem, po co kobietom tyle pieniędzy. Jedzą mało, piją mało, nie grają, nie palą i nie mają przyjaciółek, które musiałyby utrzymywać.
Wcale się nie pokłócili, ona po prostu po kilku tygodniach spojrzała trzeźwym okiem na to mieszkanie, którego się nie da posprzątać, na tego mężczyznę, którego się nie da ocalić. I tyle. I spakowała się. I wyszła.
Kobieta ma w sobie nieograniczoną moc. Może być delikatna jak motyl i silna jak lew w tym samym czasie. Jest źródłem ciepła, miłości i troski. Jej siła leży w jej wrażliwości, empatii i zdolności do kochania bez granic.
Kobieta ma nieograniczoną moc. Potrafi przetrwać cierpienie, które mężczyźni by nie wytrzymali. Potrafi odnieść sukces tam, gdzie mężczyzna by zawahał się iernąć. Potrafi kochać z taką siła, że jej miłość może zmienić świat.
Żadna zasłona, żadne mury, żadne oceanie, nie są dość mocne, by stawić opór kobiecej determinacji: gdy jej serce płonie, wszystko inne umiera w jej świetle.
Miała nadzieję, że już go nie kocha, że to minęło. Tak bardzo się starała, żeby to minęło. Ostatnie pół roku to był właściwie odwyk. Odwyk od niego, od jego wariackiej miłości, od pocałunków, jego fantazji, jego wygłupów, jego napadów melancholii, jego niezwykłości. Nie udało się. Owszem, może i o nim zapomniała, ale wcale nie przestała go kochać.
Kobieta ma tyle siły, ile jest w niej delikatności, tyle odwagi, ile pokory, tyle mądrości, ile ludzkiego zrozumienia.