Jest zawsze trochę szaleństwa w ...
Jest zawsze trochę szaleństwa w miłości, ale też trochę rozumu w tym szaleństwie.
Przegapiłem tę naszą miłość, jak pijany pasażer przesypia swoją stację. A kiedy się ocknie, to okazuje się, że był to ostatni pociąg i nie ma już czym wrócić do siebie.
W całym swoim życiu kocha się prawdziwe tylko jedną osobę.
Nasza miłość zaczyna się we własnym domu i niemal zawsze kończy się tam, gdzie się zaczęła.
Szkoda, że niektórzy nie dostrzegają tego jak sami ranią drugą osobę swoim zachowaniem i postępowaniem.
- Ty wiesz co ja robię?
- Wiem.
- I nie przeszkadza ci to?
- Pewnie, że mi przeszkadza - powiedziałem. - Ale wolno mi się w kimś kochać, nawet jak coś przeszkadza. Zawsze zresztą coś przeszkadza.
Bycie czyjąś pierwszą miłością jest piękne, ale bycie ostatnią miłością jest idealne.
Stara miłość to rząd koszy plażowych w listopadzie..
Zwyczajnie Cię potrzebuję. Już, za 7 minut, wczoraj, za pół godziny, trzy dni temu, za trzy dni o poranku. Na chwilę, na kawę, na obiad, na spacer, na łzy, na smutki, na splecione dłonie, na ciche pomrukiwania, na małe i duże kłótnie. Na zawsze.
Tam gdzie jest miłość, nie ma cierpienia,a jeśli nawet jest, to samo staje się przedmiotem miłości.
Najtrudniej w życiu patrzeć jest w oczy ukochanej osoby i widzieć pustkę. Zupełne nic. Obojętność, zero tęsknoty. Najtrudniej czuć, że się ją kocha całą sobą i wiedzieć, że bez niej nie można żyć ale ona bez ciebie jest szczęśliwa.
Od zawsze wiedziałam, że chce zostać żoną i mamą. Kochająca rodzina była dla mnie największym priorytetem w życiu. Już jako dziecko najczęściej „bawiłam się w rodzinę”. Nie miałam rodzeństwa, dlatego główne role w zabawie odgrywały lalki i pluszaki.
W liceum zakochałam się, ale związek z chłopakiem szybko się rozpadł. Nic szczególnego i nawet trudno wracać do tego pamięcią. Po maturze rozpoczęłam studium fryzjerskie i potem pierwszą pracę w salonie w swojej miejscowości. Marcin często przychodził do nas na wizyty, ale nigdy nie był moim klientem. Mimo wszystko słysząc jego rozmowy z szefową, wiedziałam o nim sporo i chociaż sama nie znałam go zbyt dobrze, od razu go pokochałam. Coś w stylu „miłość od pierwszego wejrzenia”.
Któregoś dnia, gdy ponownie pojawił się w salonie, odważyłam się i zaprosiłam na randkę. Serce waliło mi jak oszalałe, ale czułam, że jeśli nic nie zrobię, będę wzdychać do kogoś, kto nawet nie wie, że istnieje. No i zgodził się. Pierwsza randka z miłością mojego życia dla mnie była idealna i podskórnie czułam, że to Marcin już wkrótce zostanie moim mężem.
Po 3 latach „chodzenia ze sobą” w końcu doczekałam się pierścionka. Teraz po czasie myślę, że sama wymusiłam na nim ten krok, mówiąc, jak czekam, aż w końcu mi się oświadczy.
Na wiosnę mamy zaplanowany ślub. Moje marzenie o mężu i dzieciach być może wkrótce się spełni. Jest tylko jeden problem…. Jestem przekonana, że Marcin mnie nie kocha. Jest ze mną ze zwykłego przyzwyczajenia. Chociaż ja nie mogę bez niego żyć, on traktuje mnie jak zwykłą koleżankę. Nie wiem, czy to się jeszcze kiedyś zmieni i poczuje do mnie coś więcej. Boli mnie, że moja miłość jest nieodwzajemniona, ale nie umiem z niej zrezygnować. - Kaja