
Musiałam przeżyć miłość albo uschnąć i umrzeć.
Musiałam przeżyć miłość albo uschnąć i umrzeć.
Bycie kochanym to wielka odpowiedzialność
za tego, którego się kocha. Za każde słowo,
gest, niewypowiedziane myśli, za rękoczyny.
Każde przytulenie, spontaniczne dotknięcie -
nie można tego wyważać, dozować, trzeba
w tym zaistnieć w całości, nie cofać się w
obronnym geście, nie uciekać w fałszywe wyobrażenia.
Miłość to pozdrowienie, które
aniołowie ślą gwiazdom.
Może i się na siebie złościmy...
Ale nigdy nie przestajemy się kochać. :)
Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i przenieść ją przez całe życie.
Kochać znaczy czynić dobro.
Najwspanialsze uczucie na świecie,
gdy druga osoba mówi "kocham", znając Twoje błędy, wady i nawyki.
Miłość nie polega na wzajemnym wpatrywaniu się w siebie, ale wspólnym patrzeniu w tym samym kierunku.
Miłość to nie tylko to, co czujesz, ale to, co robisz. Miłość nie jest tą namiętnością, która pojawia się nagle, jak iskra, a potem zanika. Miłość to tańszenie razem i nauczanie siebie, jak poruszać się w harmonii.
Nigdy nie kochała ta, która nie odważy się postawić wszystkiego na jedną kartę.
Zawsze myślałam,że samotna będę szczęśliwsza. Mam przecież pracę i przyjaciół. Ale ktoś na stałe? Za dużo z tym zachodu.
Jak widać chyba mi przeszło.
Łatwiej jest być samemu. Bo jeśli nauczymy się,że potrzebujemy miłości i ją stracimy, jeśli będziemy na kimś polegać, zbudujemy życie wokół związku a później wszystko się rozpadnie czy taki ból da się w ogóle przeżyć?
Utrata miłości jest jak uraz.
Jak umieranie.
Z tą różnicą że umieranie ma swój koniec. A to? Może trwać wiecznie...