Zawsze jest o co walczyć, ale nie ma z kim...
Zawsze jest o co walczyć,
ale nie ma z kim...
Boimy się pokazywać uczucia. Pozujemy na twardzieli, aby inni się z nami liczyli, aby czuli przed nami respekt i nie podskakiwali. Boimy się, że nas wyśmieją, wyszydzą, nie ufamy nikomu z założenia. Okazuje się jednak, że każdy z nas, w środku i tak marzy o przyjaźni, miłości i serdeczności.
Miłość czasem przychodzi bardzo szybko,
ale wcale nie jest przez to mniej prawdziwa.
Ludzie mówią, że nie możemy żyć bez miłości, ale ja myślę, że tlen jest ważniejszy.
Miłość zaczyna się od tego, że nie możemy żyć bez osoby, której kochamy, a kończy się na tym, że nie możemy żyć z tą osobą. Taka jest prawda. Każda miłość przychodzi z czasem do tego samego miejsca.
Gdy zapraszamy przyzwyczajenie, miłość wychodzi.
Nie wierzę w brak czasu. Zawsze
jest czas na ten krótki błysk, na
ten znak: jesteś dla mnie ważna.
Kocham cię nie tylko za to, kim jesteś, ale za to, kim jestem, gdy jestem z tobą. Kocham cię nie tylko za to, co z siebie zbudowałeś, ale za to, co budujesz ze mnie. Kocham cię za brief, który muszę złożyć, kiedy jesteś ze mną, i za twój respekt dla mojej miłości do wolności. Kocham cię za twoje zrozumienie moich radości i moich niepokojów, za twoje zrozumienie mojego dążenia do dobrego i za twoje zrozumienie mojej tęsknoty za miłością. Kocham cię za to, że pomagasz mi tęsknić za domem, za twoje pragnienie by być moim schronieniem, i za to, że pomagasz mi tęsknić za domem, tęsknić za miłością.
Kiedy miłość wzywa cię, idź za nią, choćby jej drogi były trudne i strome. A kiedy mówi do ciebie, uwierz jej, choć jej głos mógłby pokruszyć twoje marzenia.
- Jaka Ona była?
- A płakałeś kiedyś, synu?
- Każdy chyba...
- Ja płakałem, gorzko płakałem, jak było mi źle, jak jej nie było, nie miałem jej, a chciałem, potrzebowałem. Wiedziałem od początku, że tylko ją.. i tylko z nią, wszystko. Z nią leżeć w słońcu, z nią wędrować, jak oglądać świat to jej oczami, mówić, to jej ustami... ale znikała i nie miałem jej, i sił też nie miałem, i łamałem się jak sucha gałąź. I rwałem włosy z głowy, myśląc, jak ją zatrzymać, kiedy traciłem ją z oczu. Potrzebowałem jej głosu, śmiechu, jej łez, bardziej niż ona mnie całego... Myślisz, synu, że mi wstyd? Postawiłbym pomnik i zapisał to wszystko na nim, i klękałbym przed nim, do końca życia.
Nie dzwonisz, nie piszesz, nie rozmawiasz z nią, koniec. Jeśli wiesz, że jest na imprezie albo w barze, nie idziesz tam. Mnie to zajęło jakiś rok. Szczęściarze wychodzą z tego w 2 tygodnie, 2 miesiące, 2 dni. Myślałem, że zawsze na jej widok będzie mnie skręcało, będę zazdrosny o jej nowego, ale nie. Przeszło mi. Jesienią spadły liście, zimą śnieg, (...) Minęło. Czasem kiedy myślę o tym co robiłem, ile dałem, żeby ją zdobyć, żeby mnie kochała, myślę o tym i jest mi wstyd.