
Nie była w jego typie, powtarzał to tysiąc razy, nie ...
Nie była w jego typie, powtarzał to tysiąc razy, nie pomagało. Zaszła mu za skórę, weszła w krew. Utkwiła w nim. Oszołamiała go, a zarazem irytowała - dziwna niebezpieczna mieszanka.
Będę z nim wśród sprzeczności i zamętu. W smutku i radości. Po to, żeby go kochać i denerwować, i dzielić się z nim frytkami. Biorę go sobie dla towarzystwa i codziennych radości. Dla wybuchów wściekłości i czułości. Biorę go i mówię: TAK.
Miłość nie polega na tym, aby patrzeć na siebie nawzajem, ale patrzeć razem w tym samym kierunku.
Jest zawsze trochę szaleństwa w miłości, ale też trochę rozumu w tym szaleństwie.
Miłość, to coś więcej niż uczucie. To głęboki, niezmienny stan bycia. To bezwarunkowa tęsknota za czyjąś obecnością, której nic nie jest w stanie zagrozić. To bycie dla kogoś pierwszym myśleniem rano i ostatnim przed zaśnięciem.
Ale on nie przychodził. Może jest zajęty, żeby znaleźć czas dla mnie - rozważałam. Ale trzy miesiące to nieco długo. Nawet jeżeli nie mógł się ze mną spotkać, to przynajmniej mógłby podnieść słuchawkę telefonu i zadzwonić. Doszłam do wniosku, że zupełnie o mnie zapomniał. Okazało się, że nie jestem dla niego ważna. A to bolało - jakby w sercu zrobiła mi się mała ranka. Nie powinien był obiecywać, że jeszcze kiedyś przyjdzie. Obietnice- nawet te niezobowiązujące - zostają człowiekowi w pamięci.
Miłość nie wybiera odpowiedniego
momentu. Po prostu przychodzi.
Wielka miłość zdarza się w życiu tylko raz, wszystko, co następuje potem, jest tylko szukaniem tej utraconej miłości.
Musiałam przeżyć miłość albo uschnąć i umrzeć.
Gdy miłość bliźniego przynosi ci radość, to miłość przestała już być cnotą.
Do dwóch słów "miłość i miłosierdzie" można sprowadzić całe credo chrześcijańskie.