
Nadzieja walczy ze złością.
Nadzieja walczy ze złością.
Nadzieja, to jest pewne oczekiwanie dobrze, które człowiek sobie w myśli obiecuje. Jest prawdziwym pocieszeniem w nieszczęśliwościach, jest ostoją osób strapionych, jest portem uchodzących, jest przewodniczką ziemskich spraw.
Nadzieja, to wytrzymałość na przysłość. To odmowa schylenia głowy. To krocząca z nami przez ciemności, pochodnia, której nie zdoła zgasić najciemniejsza noc.
Nadzieja to taki stan ducha, który nie zależy od faktów, jest jak droga, na której nie ma jeszcze drogi, a mimo to droga powstaje podczas chodzenia po niej.
Nie tracąc nadziei, zdobywamy siłę. Kiedy nawet zniknie cała nadzieja, nie przestajemy być silni. Siła nie pochodzi od nadziei na jasną przyszłość, ale od decyzji, że negatywne myśli i działania są niewłaściwe.
Nadzieja jest jak droga w kraju, który nie istniał. Ale powstaje droga na efekt idących ludzi.
Nadzieja jest niczym klucz w kieszeni. Mamy go zawsze przy sobie, a kiedy potrzebujemy otworzyć drzwi do szczęścia, zawsze go znajdziemy.
Nadzieja to tajemnica. Łatwiej ją zdefiniować, gdy jesteśmy w depresji, ale trudniej, gdy jesteśmy szczęśliwi. Nadzieja nie jest zachętą, to nie jest duch, który delikatnie szepce: 'ściślej, naprawdę się stanie'. To raczej szorstka pani, która mówi: 'Jak sobie poradzisz, to zależy od ciebie'. To rodzi się z bólu, a jej moc rodzi się z nawiązania kontaktu z naszą najgłębszą prawdą!
Nadzieja nie jest to coś, co daje nam fakty, to coś, co daje nam sens tych faktów.
Nadzieja to takie dobro, które nie pozwala się zabić, ale nie pozwala też na pełne życie. To coś, co jest z nami, ale co zawsze jest poza nami.
Nadzieja to taki dobry śniadanie, ale zły obiad.