
Lecz kiedy me wyrazy, chciałem odczytać znów, dojrzałem w listku ...
Lecz kiedy me wyrazy, chciałem odczytać znów, dojrzałem w listku skazy, nie mogłem dostrzec słów.
Nie wstydziłem się już niczego, tego niebezpiecznego żalu o roztargnione dni. Nie jestem tchórzem, aby leżeć z podkulonym ogonem i podnosić na Boga psią mordę, mówiąc: Strzeż mnie, Panie, gdyż przypadają mi trudne czasy. Wstydziłem się je, ale teraz już nie. Dni mijają, ja zostaje sam, jest coraz mniej nadziei, ale nie ważne. I jeszcze tyle jest do powiedzenia, ale nie ważne. Droga do nikąd...
Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy. Z tej przyczyny zrodziliśmy się bez wprawy, pomijamy bez rutyny.
Nie ma sensu rozpaczać nad krótkim trwaniem naszego życia, bo jego dni, nawet gdyby było ich najwięcej, są jak mgnienie oka wobec wieczności.
Nieustannie towarzyszy nam myśl o przemijaniu. Z każdym dniem, z każdym tchem, czujemy, że jesteśmy tylko przejściowymi gośćmi w klasztorze świata.
Przeszłość jedynie jest prawdziwa. Przyszłe lata mogą nigdy się nie zdarzyć, ale co było, już jest na zawsze. Przemijanie to najpiękniejsza i najsmutniejsza część życia.
"Nie odkładaj na później tego, co możesz zrobić teraz, ponieważ tarapaty zawsze przychodzą nieoczekiwanie. Czas jest jedynym zasobem, który nie jest odnawialny. Dlatego trzeba umieć go wykorzystać."
Pamięć to jedyny raj, z którego nie możemy być wygnani. Zawsze gdzieś mieszka potrzeba powrotu. Tu właśnie wszystko wykiełkuje, tu zaczyna istnieć, tu jest ziarno, z którego wyrośnie drzewo.
Przemijanie to jest dobrodziejstwo. To jest nasz najwierniejszy przyjaciel, to jest ten, którego nam Bóg dał za stróża, żeby nas od wszelkiego zła ustrzegał.
Przedwczoraj byliśmy młodymi, wczoraj dorosłymi, dzisiaj już starymi. Ale cokolwiek zrobi, zawsze jest ten sam bieg, ta sama droga, ten sam kierunek. Nie ma odwrotu, jest tylko przemijanie. Nawet godziny giną, nic nie pozostało.
Nie jesteśmy tymi samymi ludźmi, którymi byliśmy zaledwie kilka lat temu. Jesteśmy receptą na chaos, permanencyjne porzucone, wiecznie odradzające się. Zawsze uciekający od siebie samych, zapisywanie, kasowanie i znowu zapisywanie. Wciąż podążamy, mimo ufności, że nigdzie nie dotrzemy, dochodząc nigdy do końca.