Swoich przyjaciół nie traci Bóg ...
Swoich przyjaciół nie traci Bóg z oczu.
Są ludzie z którymi relacje się nie zepsują, nie ważne ile czasu się nie widzicie, ile czasu nie rozmawiacie, zajmują pewne miejsce w sercu i nic nie jest w stanie tego zniszczyć.
Przyjaciele. To dziwne słowo. Znaczące tak dużo, a nawet jednocześnie tak niewiele. To wszystko zależy od kontekstu. To więcej niż słowo. To sprzymierzeniec, partner, kompan do wszystkiego. To ktoś, kto jest zawsze tam gdzie Ty, nawet kiedy nie jest.
Chodź z nami, przyjacielu...
Czym sen dla ciała, tym przyjaźń dla ducha - odświeża siły.
My jesteśmy tacy przyjaciele, co się nie lubią.
Wiecie kiedy można nazwać ludzi przyjaciółmi? Gdy zapłakany przychodzisz znienacka, a oni wiedzą co powiedzieć. Gdy wiedzą kiedy dać Ci kopa, i nie boją się Ci spojrzeć w oczy po powiedzeniu prawdy o wszystkim dookoła. Tacy którzy słysząc o Twoich marzeniach będą Cię wspierać, nieważne jak bardzo nierealne by były. Będą w Ciebie wierzyć, gdy sam w siebie zwątpisz.
Prawdziwy przyjaciel to ktoś, kto wchodzi, kiedy reszta świata wychodzi. Ktoś, kto nawet w twoje najgorsze dni potrafi przemycić odrobinę radości i komfortu.
Przyjaźń to coś więcej niż obecność. To magiczna moc zrozumienia, prawdziwa akceptacja, wierność w trudnych chwilach. To miłość, która nigdy nie wygasa. To najważniejszy skarb, jakim możemy dzielić się z innymi.
Przyjaźń to jeden umysł w dwóch ciałach, to ciche porozumienie, ciche jednocześnie oparcie się na wzajemnej ufności cennego niż złoto.
Przyjaciel w podróży lepiej, niż pieniądz posłuży.