Przyjaźń jest najlepszym lekarstwem
na wszelkie nasze dolegliwości. Ona kruszy bariery, które nas dzielą, rozluźnia wszelkie ograniczające nas więzy, przenika jak stare, dobre wino do wszystkich żył życia. Jest poczuciem, że się nawzajem rozumiemy, ufamy.
A poza tym przyjaźń nie polega na przytakiwaniu sobie. Czasem musi boleć.
Dla cierpiącego fizycznie potrzebny jest
lekarz, dla cierpiącego psychicznie – przyjaciel.
Przyjaźń jest niczym temperatura ciała - 37. Kiedy gorączka wzrasta, to jest choroba. Kiedy spada poniżej, to jest śmierć. Przyjaźń jasno świeci w ciemnościach, nie błyszczy w świetle.
Nie ma na świecie skarbu, który mógłby równać się z prawdziwą przyjaźnią. Ta, która przetrwała próbę czasu i nie osłabła pod ciosami losu, jest cenniejsza niż złoto i diamenty.
Przyjaciele są jak struny skrzypiecnie trzeba ich naciągać.
Przez szesnaście lat, syn, a potem - przyjaciel.
Czasami w imię przyjaźni trzeba się jej wyrzec.
Przyjaźń to coś więcej niż obecność. To magia zrozumienia, cierpliwości i wybaczenia. To cicha ręka, którą podajesz, kiedy to potrzebne. To czułość, która staje się nawykiem.
Prawdziwa przyjaźń nie polega na tym, żeby być niezawodnym, gdy przyjaciel o coś prosi, ale na tym, żeby być obecnym, kiedy potrzebuje nas najbardziej, nawet jeśli nie jest w stanie tego wyrazić słowami.
Prawdziwe przyjaźnie mają to do siebie, że z wiekiem stają się tylko silniejsze. Trudności, przez które przechodzimy, sprawiają, że wiemy, na kim możemy polegać. W końcu dostrzegamy, że prawdziwi przyjaciele to ci, którzy byli z nami, gdy nasze życie przypominało bardziej burzę niż spokojne morze.
