Gdy w maju dobry Serwacy, ...
Gdy w maju dobry Serwacy, dobry w czerwcu Bonifacy.
Konie na weselu płaczą.
Ludzie są jak oczy, innych widzą, siebie nie.
Lichy to kruk, co zdobycz z rąk wypuszcza.
Wypowiedziane słowa są jak ptaki, których już nie można złapać.
Lekarze są drogowskazami do królestwa niebieskiego.
Kropla wody i kamień przedziurawi.
Niedługo trwa deszcz majowy, tyle co łzy młodej wdowy.
Kto słowa nie dotrzymuje, ten słowa niewart.
Dzieci i ryby głosu nie mają.
Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci. Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada. Nie dla nas rzucił słońce złote po niebie płomyki.