
Ranek jest mądrzejszy od wieczoru.
Ranek jest mądrzejszy od wieczoru.
Idealny związek to taki, gdzie cisza nie krępuje, odległość nie stanowi problemu, gdzie kłóci się jak stare małżeństwo, wygłupia jak dzieci, kocha bezgranicznie, mino, pomimo i wbrew wszystkiemu, niezależnie od tego co się w życiu wydarzy.
I już wiem, że trzeba nauczyć się odchodzić. Od ludzi. Od tego, co nas niszczy, co nam nie służy. Od miejsc przykrych i niezrównoważonych. Ale należy także dawać szanse w innych miejscach. Otwierać siebie z klucza. Przed kolejnymi sercami. Czasem po to, żeby dostać po mordzie. A czasem po to, by zaznać raju na ziemi.
Tęsknota, która nas niesie ku temu, kogo kochamy, jest piękniejsza od samo zaspokojenia miłości. Tam jest coś głębokiego, coś boskiego, co nigdy nie umiera.
Rzygam sobą do rana, potem zbieram siebie sam. Nie jestem zdolny do pogodzenia się z nieodwracalnością czasu. Jestem na progu utraty życia, które nigdy nie było moim.
Lepiej piekło na ziemi niż piekło pod ziemią.
Czasem życie musi się skomplikować, żebyśmy poznali tych, na których naprawdę warto liczyć.
Przeciwności z którymi musimy się zmierzyć często sprawiają, że stajemy się silniejsi. A to co dziś wydaje się stratą, jutro może okazać się zyskiem.
O tym kim jesteśmy nie świadczy
wykształcenie, majątek, wygląd, talent,
ale...to jak traktujemy drugiego człowieka.
Milczymy, by nie pogorszyć sprawy. Tracimy szanse nic nie mówiąc.
Wolę być wredna
niż fałszywie miła.