Po tragicznej śmierci 8-letniego Kamilka z Częstochowy nie milkną echa na temat tego, jak mogło dojść do tak niewyobrażalnej tragedii. Okazuje się, że niektórzy zdecydowali się sami wymierzyć sprawiedliwość, bo jak donoszą media, nieznany sprawca ostrzelał dom, w którym mieszkał chłopiec wraz z rodzicami oraz wujostwem. Policja zdecydowała się objąć mieszkańców ochroną.
13 maja odbyło się ostatnie pożegnanie chłopca, który został skatowany przez swojego ojczyma. 8-latek przez ponad miesiąc walczył o życie w jednym z katowickich szpitali, jednak przegrał tę walkę. Kamilek zmarł 8 maja z powodu rozległych obrażeń spowodowanych oparzeniami ciała.
Śmierć chłopca wywołała skrajne emocje wśród Polaków. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyły setki ludzi, a wiele osób wciąż nie może uwierzyć, dlaczego nikt z dorosłych nie zareagował, kiedy dziecku działa się krzywda.
Okazuje się, że niektórzy zdecydowali się wziąć sprawy we własne ręce. Media informują o obstrzale domu, w którym wraz z rodzicami, wujostwem i innymi dziećmi mieszkał Kamil.
Informacje w mediach pojawiły się przed weekendem. Jak poinformował "Fakt", do zdarzenia doszło dzień po śmierci chłopca, czyli 9 maja.
Do incydentu doszło w nocy z poniedziałku na wtorek tego tygodnia- powiedziała asp. sztabowa Barbara Poznańska z Komendy Policji w Częstochowie.
Następnie "Gazeta Wyborcza" podała, że dom, w którym mieszkał chłopiec wraz z rodzicami i wujostwem został ostrzelany z broni pneumatycznej. Sprawca miał strzelać z samochodu i jak również wiadomo, w wyniku zdarzenia nikt nie poniósł obrażeń. Funkcjonariusze zabezpieczyli 8 śladów po kulach w szybach mieszkania.
Policja zdecydowała się objąć mieszkańców ochroną– donosi GW.
Podczas ostrzału w domu miało przebywać wujostwo 8-latka wraz ze swoimi dziećmi. "Fakt" natomiast donosi, że policja zdecydowała się ukryć lokatorów budynku w bezpiecznym miejscu. Wujostwo miało opuścić miejsce zamieszkania pod eskortą policji.
ZOBACZ TAKŻE: „Chłopczyku... Nie usłyszysz tego ale wiedz” – mocne słowa klawisza po śmierci Kamilka.
Obecnie trwa śledztwo w tej sprawie, a sprawca strzelaniny jest wciąż poszukiwany. Warto dodać, że Aneta i Wojciech J. nie pojawili się na pogrzebie chłopca z obawy o „reakcję ludzi”. Nie wiadomo także, gdzie obecnie przebywają.
Ta sprawa wciąż budzi ogromne emocje. Ojczym chłopca, zamiast usłyszeć zarzut usiłowania zabójstwa, stanie przed sądem za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Po nowelizacji Kodeksu karnego mężczyzna może zostać skazany na karę bezwzględnego dożywocia.